poniedziałek, 6 maja 2013

błagam, błagam

Przepraszam, że piszę to tutaj, ale możecie mi pomóc?
Wystarczy wejść tutaj: http://www.twitlonger.com/show/n_1rk5bdu i zrobić to, co napisałam.
Bardzo zależy mi na tej książce, to byłaby moja pierwsza rzecz związana z idolami :( Niestety, mam 3 konta na tt i na wszystkich limit, bo starałam się pisać do wszystkich żeby dawali rt itd. Jedynie Wy możecie mi pomóc, więc proszę...
siedzę i płaczę
zlitujcie się :(

środa, 1 maja 2013

Hej! Jako, że liczę się ze zdaniem moich czytelników - mam pytanie. Wiem już mniej więcej co ma być w następnym rozdziale, ale nie wiem czy będziecie chcieli czytać scenki o treści erotycznej. Moje pytanie brzmi: Mam wymyślić coś innego czy brać się za pisanie tego "pikantnego" rozdziału? :) Nie chcę, żebyście myśleli, że akcja rozkręca się tak szybko.
Liczę na komentarze, w których wyrazicie swoją opinię, bo tego mi potrzeba. 
Do przeczytania! Enjoy :)
+ jeśli macie jakieś pytania to zadawajcie je tutaj

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 5

 "Serce biło mi mocno i szybko, ale z podniecenia czy przerażenia?"

    Opowiedziałam Elliot'owi o tym, że w studiu zostawiłam coś swojego. On nie wie, że to moje głupie piosenki. Głupie? Zdecydowanie. Piosenki opowiadały o tym, że każdy człowiek potrzebuje miłości i czułości. Co ja mogłam o tym wiedzieć? Mogłam. Wiele razy cierpiałam z powodu tego, że nie miałam kogoś tak bliskiego. Miałam przyjaciół, ale to nie to samo. Zawsze wydawało mi się, że miłość przyjacielska różni się od tej prawdziwej. Do tej pory nie przekonałam się, czy to prawda.  Napisałam kilka piosenek, a potem starałam się je śpiewać. Wracając do studia...Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Kolejne kilkanaście minut zajęło nam dostanie się do studia. Jakiś znany zespół nagrywał właśnie materiał na nową płytę i wokół budynku było setki, jeśli nawet nie tysiące fanek! Z tego właśnie powodu, Elliot musiał zostać na zewnątrz, gdyż ochrona uważała go za fana. Z tego co widziałam, planował jednak pójść do samochodu. Też bym nie wytrzymała tych pisków. Z okropnym wyrazem twarzy poszłam do pomieszczenia nr.4, w którym zostawiłam swoją płytkę. Weszłam i zobaczyłam, że ktoś nagrywa, ale to nic. Znam operatora całego sprzętu. Przywitałam się z Tyler'em. On był dla mnie jak starszy brat. Doradzał mi w trudnych sprawach, lubiłam z nim nagrywać. Czasem nawet się wygłupialiśmy. Gdyby nie to, że ma żonę i dziecko, nadawałby się na chłopaka. Pod warunkiem, że trzydziestolatek umówiłby się z siedemnastolatką.
Tyler ma średniej długości, ciemne włosy, niebieskie oczy i mocno zarysowany kształt ust. Rysy jego twarzy są bardzo wyraźne, a kilkudniowy zarost dopełnia całości jego wspaniałej urody. Jeśli chodzi o jego budowę, jest dosyć muskularna. Na sobie miał białą koszulkę, która opinała się na jego ciele.
Po przywitaniu się z nim, zapytałam kto nagrywa i dlaczego wokół jest tyle szumu.
- One Direction. Nie mów, że nie wiesz kto to! Nic ci to nie mówi? - Zrobiłam minę, która wyrażała zdezorientowanie, a Tyler postanowił mi wytłumaczyć. - Boysband znany na calutkim świecie. Widziałaś chyba te fanki na zewnątrz.
- A tak. - zrobiłam pauzę. - Kurczę, zostawiłam coś w środku. - zrobiłam skwaszoną minę.
- Niedawno przyjechali, więc mają trochę pracy. Masz szczęście, że cie teraz nie widzą!
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Ludzie z ich wytwórni zabronili wpuszczenia kogokolwiek. W tym też ciebie. - Zbytnio się tym nie przejęłam, miałam na głowie ważniejsze sprawy. Machnęłam ręką i wyszłam z pomieszczenia.
Zadzwoniłam do Elliot'a i powiedziałam mu, że muszę jeszcze zaczekać. On z kolei zgodził się czekać na mnie w aucie.
Wpadłam na pewien pomysł. A raczej postanowiłam po prostu wejść do sali nagraniowej i wziąć to, co moje. Nie widziałam, żeby byli tam jacyś ochroniarze, więc co mi szkodzi?
Weszłam do pomieszczenia Tylera i powiedziałam mu, że i tak mnie nie powstrzyma. Otworzyłam drzwi, a w moich uszach zadźwięczał głos piątki chłopców. Jeden z nich - brunet ostrzyżony na krótko, dosyć muskularnej budowy - złapał mnie za ręce i stanął za mną. Co jest?! Przecież nawet nie zdążyłam tam dokładnie wejść. Czwórka chłopców stała z poważnymi minami. Mulat, na którego zerknęłam był dosyć chudy i wydawało mi się, że wychudzony. Blondyn był raczej słodki, a chłopak z loczkami wydawał się być słodki, ale przyjmował pozę poważnego chłopaka. Był jeszcze brunet o dosyć charakterystycznych rysach twarzy i lekkim zaroście. Zaśmiałam się lekko, ponieważ w tym momencie nie dziwiłam się dziewczynom sprzed studia. Chłopcy - co prawda młodzi - mieli charakterystyczny wygląd. Nie posiadali przeciętnej urody, brzydcy też nie byli. Można powiedzieć, że są przystojni.
- Gdzie mamy ci podpisać autografy? - Westchnął blondyn i zrobił znudzoną minę.
- Że co? Ja was nawet nie znam! - zaczęłam krzyczeć i się szarpać. Byłam dosyć silna, choć na taką nie wyglądałam. Chłopak, który trzymał moje ręce, chyba miał tego dość i puścił, po czym naskoczył na mnie z oburzeniem.
- Kim ty do cholery jesteś?! Czego chcesz?
- Opanuj się, człowieku. Przyszłam, bo coś tu zostawiłam! - krzyknęłam.
Kilka sekund później zauważyłam jak blondyn wymachuje moją płytą. MOJĄ! Miałam ochotę go udusić.
- Zostaw to! - zdążyłam krzyknąć i zaczęłam go gonić. 
W międzyczasie reszta tego zespołu miała się z czego śmiać. Pomieszczenie było małe, tym bardziej, że stało pięć mikrofonów. Czailiśmy się na siebie nawzajem pomiędzy nimi, aż w końcu dałam za wygraną.
- Poddaje się, to nie na moją kondycję. Oddawaj, wygrałeś! - mówiłam, starając się nadać mojemu głosu oburzony ton.
- No, ale skąd mogę wiedzieć, że to twoja płyta? - zapytał udając, że myśli. Wyglądało to przekomicznie, ponieważ w zamyśleniu drapał się w brodę. 
- Oddaj mi ją po prostu, co cię obchodzi reszta? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Skończcie już się droczyć. Niall, jeśli tak pragniesz sprawdzić czy to jej płyta, każ jej coś zaśpiewać. -  powiedział mulat. Więc blondyn miał na imię Niall. O nie, nie będę nic śpiewała! 
- Zayn, dzięki za pomysł! - uśmiechnął się, a potem odwrócił do mnie - A ty, jeśli chcesz ją odzyskać musisz coś zaśpiewać. 
Jeśli chcą przesłuchać płytę....co?! Nie dopuszczę do tego. Pierwszą piosenkę nazwałam "Something in the air". Opowiadała ona o moim zauroczeniu pewnym chłopakiem. Mam śpiewać przed zespołem, którego setki fanek czekają na zewnątrz? Ha-ha. Nie mam zamiaru się ośmieszać.
- Nie możesz mi jej po prostu oddać? - zapytałam głupio, znając odpowiedź.
- Nie, nie mogę - zmierzyłam go wzrokiem. - lubię jak się złościsz. Rób tak dalej.
Szczyt bezczelności! Wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Kierowałam się w stronę łazienki.
Ta płyta była dla mnie ważna. Dlaczego wszystko się musi komplikować? Może nie jestem jakąś specjalnie utalentowana, ale uwielbiam śpiewać. Do studia przychodziłam, gdy miałam złe chwile i wtedy śpiewałam. To dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Teraz, delikatnie mówiąc, wszystko legło w gruzach.
=*=
Lubiłem się droczyć, więc kolejny raz nie zaszkodził. Dziewczyna wydawała się być twardzielką, ale w rzeczywistości taka nie była. Miała śliczne blond włosy. Patrząc na nie miałem ochotę wziąć je w dłoń i sprawdzić jak delikatne są. Na śnieżnobiałych zębach, tak jak na moich, widniał aparat. Jej rysy twarzy nie były niezwykłe, ale miała w sobie coś co przyciągało jak magnes.
Po tym jak jej powiedziałem, że nie oddam płyty, wybiegła z pokoju nagrań. Zrobiło mi się przykro, bo to przecież moja wina. Postanowiłem jej poszukać i oddać płytę. Jakiś mężczyzna powiedział mi, że pobiegła do łazienki. Wszedłem i zobaczyłem skuloną, bezbronną i płaczącą dziewczynę.
=*=
Nie zauważyłam kiedy osunęłam się pod ścianę, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie zauważyłam również tego, że do łazienki wszedł blondyn. Odrazu do mnie podszedł i przytulił, a moja głowa osunęła się na jego ramię. Wypłakiwałam się na jego ramieniu. Dosłownie.
Minęło kilka minut zanim się odezwałam.
- Przepraszam. Nie powinnam była się rozklejać i to na dodatek przy tobie. Nie znam cię. - ocierałam łzy rękoma.
- I tak czuję się winny, a komuś musiałaś się wypłakać.
- Nie chodzi o ciebie.
- Więc o co? - zapytał zdziwiony Niall.
- Nie musisz tego wiedzieć, długa historia.
- Faktycznie nie mam dużego zasobu czasu, ale chętnie posłucham tej historii. Przyjdź jutro o 13 do Starbucks'a, tutaj na rogu. - Nie czekał na potwierdzenie przybycia, skierował się w stronę drzwi. - Przy okazji oddam ci płytę. - uśmiechnął się.
 
Zrezygnowana wsiadłam do auta, w którym czekał Elliot. Wyjaśniłam mu całą sprawę pomijając fakty takie jak płacz w łazience. Powiedziałam skróconą wersję i wyszło mniej więcej na to samo. 
W drodze do domu oprzytomniałam i zdałam sobie sprawę z tego, że oni mogą przesłuchać moje piosenki. Wyobraźnia podsuwała mi już obraz pięciu uzdolnionych chłopców słuchających mojej beznadziejnej płyty. Na ich twarzach widniało rozbawienie, a do moich uszu dostał się pewien dźwięk - ich śmiech. Wyśmiali mnie. Wiem, że zrobią to, gdy naprawdę włączą płytę. Ale czy na pewno ją włączą? Cholera, niczego nie jestem pewna. Muszę im zaufać i tyle.
- Co się stało? - wzdrygnęłam się, gdy poczułam na ramieniu rękę Elliota.
- Nie...nic. Zamyśliłam się. Nie przejmuj się mną, zajmij się prowadzeniem samochodu.
Nie odezwał się. Pogrążona w swoich myślach przypominałam sobie głosy chłopców ze studia. Były takie...magiczne. W pewnym momencie poczułam rękę Elliota na swoim kolanie. Wędrowała w górę i zatrzymała się na moim udzie. Zauważyłam to, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Kilka minut później zjechaliśmy na jakiś parking.
- Coś się stało? - zapytałam. Elliot zaczął się do mnie przybliżać, aż w końcu nasze usta zetknęły się w pocałunku. Szczerze mówiąc, znieruchomiałam na ten moment. Jego pocałunek był pełen pożądania. 
- Nie mogłem się powstrzymać. - szepnął mi w usta, a potem przygryzł zębami moją dolną wargę. Czy to nie moje serce tak wali? Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Pocałował mnie po raz kolejny, a jego ręce powędrowały w górę. Zaczął dotykać moich piersi. Od jego rąk oddzielał je tylko cienki materiał. Serce biło mi mocno i szybko, ale z podniecenia czy przerażenia? Chyba i jedno, i drugie. 
 - Elliot tu są ludzie, a my jesteśmy w samochodzie - jęknęłam mu w usta - ktoś może nas zobaczyć.
 - Liczysz się tylko ty i ja.
Moje przypuszczenia się sprawdziły, gdy obok nas zaparkował jakiś samochód. Wyszła z niego kobieta, która za rączkę trzymała małą dziewczynkę. 
Nasze pożądanie początkowo nas zaślepiło i zanim się otrząsnęliśmy, kobieta odeszła z miną wyrażającą obrzydzenie. Po tym niemiłym incydencie postanowiliśmy spokojnie dojechać do domu.
 
Stanęłam w drzwiach, które prowadziły do mojego pokoju i stałam próbując zorientować się czy to przypadkiem nie jest sen. Wyglądało na to, że moje piekielne życie z macochą zamieniło się w takie, o którym zawsze marzyłam. 
Gdy przyjechaliśmy ze studia, Elliot pojechał do jakiegoś supermarketu. Postanowiłam wziąć długi prysznic, bo takie lubię najbardziej.
Po skończonym prysznicu poszłam do mojej - podkreślam MOJEJ - garderoby i wybrałam sobie ubranie. 
Zeszłam na dół i rzuciłam się - dosłownie - na kanapę. Później z niewielkim ociąganiem wstałam i wybrałam sobie książkę. Uwielbiam czytać książki. 
Zaczęłam czytać "Poszukiwaną", której autorką jest Nora Roberts. Głównym wątkiem jest porwanie. Nora jest jedną z moich ulubionych pisarek, a jej twórczość jest pełna miłości, przyjaźni, szacunku jak i sensacji.
Większość czasu, gdy nie było Elliota w domu, spędziłam na czytaniu książki. Dopiero koło 17 wyszłam z domu, pomimo tego, że nie znałam okolicy.
Nie miałam przy sobie telefonu, żadnego kontaktu ze znajomymi. Postanowiłam, że jak już wyszłam to poszukam ogłoszeń. Chciałam zacząć pracować w weekendy. Pomyślałam, że to będzie najlepsze wyjście, ponieważ mam szkołę. Dziś jest sobota. W poniedziałek idę do szkoły. Wiecie co to oznacza? Muszę pojechać po swoje książki i resztę rzeczy do macochy. Z racji tego, że dziś jest już późno, pewnie wstąpię tam jutro. Boję się, ale to mój wybór i moje życie. Zaufałam chłopakowi spotkanemu kilka dni temu, więc jeśli on okaże się kimś całkiem innym, będę musiała sobie z tym poradzić.
Wyszłam z ulicy Pall Mall, na której - jak przeczytałam - mieszkam. Znalazłam się na jednej z głównych ulic Londynu i rozglądałam się za pracą taką jak kelnerka. Mogłabym też pracować w sklepie i przykładowo roznosić towar.
Znalazłam kilka ulotek z numerami telefonów i postanowiłam je wziąć. Przeszłam dosyć spory kawałek, a domu jak się okazało byłam dopiero koło 20.
- Tess? Tess! Gdzie ty byłaś? Martwiłem się! - zaczął Elliot.
- Przeszłam się tylko. Nie jestem dzieckiem, potrafię rozpoznać drogę. - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Nie chciałam się z nim kłócić. Byłam zmęczona i miałam ochotę tylko i wyłącznie na sen.
Nienawidzę piżam, więc posłużyłam się koszulką z racji tego, że było gorąco. Gdy już się przebrałam i ułożyłam na wielkim łóżku, do pokoju wszedł Elliot. Oczywiście ja udawałam, że śpię. Pocałował mnie w policzek, szepnął "dobranoc" i wyszedł. Kilka minut później, zmęczona poszłam spać.


=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*= 

Wiem, że długo czekaliście na rozdział, ale brak weny. Zmieniłam wygląd bloga i zrobiłam zakładkę "Wasza twórczość" - tam możecie podawać swoje blogi. Do przeczytania!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 4

' Jak myślicie, istnieje miłość od pierwszego wejrzenia?'

Gdy wszedł, oznajmił mi, że ma dla mnie kilka złych wiadomości i jedną dobrą. Powiedział też, że wszystko składa się w całość. Dodał też, że wymyślił świetny plan.
- Mów już, niecierpliwię się - nalegałam.
- Okej, okej. Więc.. byłem na dole i znalazłem karteczkę od rodziców. Wyjechali na 2 tygodnie. A to oznacza, że mamy 2 tygodnie na znalezienie ci mieszkania. Musimy pójść do twojego domu i zabrać rzeczy, a Ty raz na zawsze musisz wyrzucić macochę i siostrę ze swojego życia.
- Twoi rodzice nie mogą mnie zobaczyć, tak? Nie mam pieniędzy na mieszkanie. Przepraszam za kłopot, Elliot..
- Powiedzmy, że to taka bezinteresowna pomoc z mojej strony. A co do rodziców...To trochę skomplikowane. Dlatego obawiam się, że nie mogą cię zobaczyć.
- Zamieszkam gdzie indziej i za twoje pieniądze, ale tylko i wyłącznie z tobą. Obydwoje uwolnimy się od tego beznadziejnego świata. Co ty na to? Później znajdę pracę i postaram się oddać ci pieniądze. - Muszę przyznać, że po tym jak ułożyłam sobie wszystko w głowie byłam szczęśliwsza niż kiedykolwiek!
- Jesteś tego pewna? Jeśli tak, to chyba musimy już zacząć działać - uśmiechnął się.
- Jasne, że tak! Pozwól, że najpierw się umyję i... masz może dłuższą koszulkę lub jakieś ubranie typowe dla dziewczyny? - miałam dosyć tych jego koszulek. Jeśli mieliśmy działać zgodnie z planem to ja niestety nie mogłam paradować w koszulce, prawie naga.
- Nie zauważyłaś sukienki, której trzymam? Kiedyś zostawiła ją u mnie kuzynka. - Starałam się na niego nie patrzeć, bo wczoraj go zraniłam. Dlatego nawet nie zauważyłam sukienki. Podał mi ją.
- Idę zrobić śniadanie. Ty w tym czasie możesz się umyć. - powiedział i wyszedł, a ja zniknęłam za drzwiami łazienki.
 Gdy wróciłam, na łóżku leżały naleśniki, którymi zajadał się Elliot.
- Siadaj, jedz - uśmiechnął się. 
Wspominałam Wam o moich kłopotach z odżywianiem? W takim razie teraz mówię, że jestem bulimiczką. Mam leki, które zostały w domu.
- Nie mogę. - powiedziałam i odczytałam z jego twarzy ogromne zdziwienie. Postanowiłam, że mu wszystko wyjaśnię. - Jestem chora na bulimię i żeby nie wymiotować muszę brać leki, których teraz przy sobie nie mam. 
- Musisz coś zjeść, Tess. Zobacz, jak smakowicie wyglądają te naleśniki! - powiedział i co chwila spoglądał to na naleśniki, to na mnie.
- Nie wiesz co to bulimia, prawda? Dla mnie teraz jedzenie jest rutyną, nie przyjemnością. Przepraszam, że ci tego nie powiedziałam. Nie chcę robić ci przykrości i w ogóle. - W moich oczach prawie zagościły łzy, więc się odwróciłam i poszłam do łazienki wysuszyć włosy. Przez hałas suszarki słyszałam walenie czymś o ścianę.Wydawało mi się, że on nawet czymś rzucał. Chwilę później poczułam jak Elliot mnie przytula.
- W życiu nie pomyślałbym, że jedna dziewczyna może mieć tyle problemów. Musisz wiedzieć, że teraz będę się starał pomagać ci jak najczęściej. - uśmiechnął się. - Nigdy się od Ciebie nie odczepię. Tym bardziej, że będziemy razem mieszkać.
 - Jeśli nam się uda to możesz nawet chodzić za mną krok w krok! 
- Jesteś pewna, że tego chcesz? Ja jestem pewny, że nam się uda- zaśmiał się i położył głowę na moim ramieniu obejmując mnie w talii. 
- Nie masz gdzieś przypadkiem butów? - zapytałam dlatego, że nie będę chodziła boso.
- Wiesz, moja kuzynka nie zostawia u mnie sukienek i butów, bo ich nie noszę. - zaśmiałam się. - Jaki masz numer buta?
- Emmm, 38? Chyba tak.
- Moja mama ma chyba taki numer, więc jeśli lubisz buty na wysokim obcasie to je założysz. - Kiwnęłam głową.
Skończyłam suszyć włosy i odwróciłam się w stronę Elliota.
- Ubrałbyś się, co? Ja już jestem gotowa. Co robimy najpierw?
- Na pierwszy ogień możemy iść do łóżka. Potem możemy robić to gdzie zechcesz. - zaśmiał się, ale wiedziałam, że mówi to na serio.
Również się zaśmiałam i dałam mu kuksańca w bok. Niech sobie za dużo nie wyobraża.
Okazało się, że Elliot znalazł już dom. Co najlepsze, on go kupił. KUPIŁ. Przez całą drogę do tego domu, pytałam go o to, gdzie jedziemy. Nie odpowiedział. Na miejscu zobaczyłam ogromny budynek. Ogromny w pewnym sensie, bo przecież miały w nim mieszkać dwie osoby. Nie znam praktycznie osoby, z którą będę mieszkała i to napawa mnie poniekąd lękiem! Elliot jest taki miły, że wydaje mi się.....chyba jest warty zaufania. W każdym bądź razie nie czas na przemyślenia, bo na wszystko już się zgodziłam.
Mój pokój był....niesamowity? niepowtarzalny? 3 razy tak! Tylko, skąd Elliot wiedział, że uwielbiam książki? Nie ważne. Opiszę Wam go od początku, ponieważ teraz moje myśli są dość niepoukładane. Tyle emocji!
Dom wyglądał bosko, jak z moich najskrytszych marzeń. W środku świeciły się światła i to wyglądało wprost magicznie. Początkowo weszłam i oniemiałam.
Był to ciemny korytarz z kilkoma drzwiami. Ominęłam każde z nich i weszłam do pierwszej części salonu. Stała tam kremowa kanapa i stolik, a naprzeciwko telewizor plazmowy. 
Dalej znajdował się tj. kącik do pracy. Stało tam biurko z laptopem, a obok były półki.
 Skręciłam w prawo i zobaczyłam pomieszczenie, które określiłam mianem drugiej części salonu. Znajdowały się tam 2 okna i już wiedziałam, że to najjaśniejszy pokój. Były tam regały z książkami połączone ze skórzanymi kanapami. Nad jedną z nich ujrzałam drabinkę! Tak! Ta część salonu miała jeszcze górę. Postanowiłam tam wejść i moim oczom ukazało się ogromne łóżko a na ścianie naprzeciwko widniał trochę mniejszej wielkości ekran. To było chyba jakieś ogromne kino domowe! Zeszłam, a raczej spadłam z góry na dół. Ja to mam farta do pecha. Na szczęście spadłam na kanapę. Otrząsnęłam się i poszłam dalej korytarzem. Nie wchodziłam do żadnych drzwi, ale zauważyłam, że na końcu korytarza znajdują się schody. Weszłam na górę i pierwsze co ujrzałam to chyba drzwi od mojego pokoju. Trudno nie zauważyć ogromnego napisu 'TESS' wzdłuż drzwi. Weszłam i zobaczyłam ogromne łóżko, obok lampkę i szafkę nocną. Obok łóżka zauważyłam mniejsze drzwi. Jak się okazało, była to moja własna garderoba! Było w niej pełno ubrań, dodatków, torebek i butów, ale mimo to i tak postanowiłam pojechać do macochy po swoje stare rzeczy. Wyszłam z ogromnej garderoby i zauważyłam, że naprzeciwko łóżka stoi biurko, a na nim komputer. Oczywiście, obok stało krzesło. Na biurku leżały różne normalne rzeczy, m.in. długopisy, książki, jakieś kartki. Pod biurkiem stała drukarka. Zaś nad nim, wisiały różne obrazki typowe dla nastolatki. Były też jakieś napisy w ramkach. Mój pokój to było moje MARZENIE! Zauważyłam, że obok drzwi, przez które się wchodzi, widnieją kolejne. Weszłam i spostrzegłam, że to łazienka. Stojąc centralnie za drzwiami, widziałam umywalkę z szafką i lustrem. Obok stała kabina prysznicowa, a po prawej sedes. Po lewej stronie stało kolejne, tym razem podłużne lustro. Na podłodze stała waga łazienkowa. Obok lustra był tj. próg, przez który przeszłam i znalazłam się w drugiej części łazienki. Stało tam kilka szafek. W jednej były ręczniki. Na ścianie wisiało kilka półek na kosmetyki. Było też ogromne okno i wspaniały widok na ogród. To pomieszczenie było o wiele mniejsze, ale to mi nie przeszkadzało. Klimat był cudowny. Postanowiłam wyjść na korytarz i zauważyłam, że na górze jest tylko pokój Elliota, mój i jakiś schowek na rzeczy do sprzątania. UWIELBIAM ten dom. Jak myślicie, istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Ja się chyba zakochałam. Od pierwszego wejrzenia. W tym właśnie domu! Zeszłam na dół i zobaczyłam, że w pierwszej części salonu siedzi Elliot. Rozmawiał przez telefon, więc ręką pokazał mi kierunek i gestem kazał tam pójść. Znajdowała się tam kuchnia. JEDYNA W SWOIM RODZAJU. Ogromna lodówka. Coś czuję, że będę musiała przezwyciężyć swoje lęki i uznać jedzenie za coś niesamowitego. Kuchnia wprawdzie nie była duża, ale zdecydowanie wystarczająca dwóm osobom. Wyszłam z niej i spostrzegłam, że brunet skończył rozmawiać przez telefon. Niewiele myśląc podbiegłam do niego. Właściwie to ja się na niego rzuciłam. W pierwszej sekundzie chyba nie wiedział co się dzieje, ale potem mnie przytulił.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - szepnął mi do ucha.
- Dziękuję. - przytuliłam go mocniej.
- Czas się zbierać, Tess. - moment. stop. Gdzie się zbierać? Mam nadzieję, że nie teraz mam jechać do macochy. Na wizytę w swoim starym domu (jak to pięknie brzmi!) muszę się przygotować. Elliot chyba zauważył moje przerażenie i szybko wyjaśnił, że jedziemy gdzie indziej. Byłam pewna, że w tym miejscu - choć należącym do macochy - jej nie spotkam.
Wsiadłam do auta i pojechaliśmy w kierunku studia nagraniowego, które przejęła Patricia po śmierci mojego ojca.

 =*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=

 Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem! Teraz mam motywację i wiem, że dla Was będę pisała <3 Nie zmuszam do pisania komentarzy, ale byłoby miło gdybyście nadal je pisali. Aktualnie moja motywacja osiągnęła najwyższy poziom :)

Motywacja - coś czego ja nie posiadam!

Możecie mi napisać pod tym postem, że czytacie mojego bloga?
 Mam pewne plany co do niego, ale wciąż mam wrażenie, że nikt go nie czyta.
 Codziennie na niego wchodzicie a tu dalej nie ma rozdziału. Dlaczego? Ponieważ nie mam motywacji! Żadnej. Jeśli czytacie, to proszę poświęćcie tą minutę na napisanie komentarza. Taki komentarz jest naprawdę ważny, gdy jest się autorką bloga. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie.
 I zdradzę Wam, że w rozdziale 4-5 pojawi się One Direction. 
+
JEŚLI CHECIE BYĆ INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH, NAPISZCIE W KOMENTARZU SWÓJ NICK Z TWITTERA. 

uwaga! 
Napisałam już kolejny rozdział i jeśli chcecie go szybko przeczytać, to piszcie komentarze pod tym postem :) Liczę na Wasze opinie :)

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 3

'Wszystko pierwsze chciałabym robić z tobą'

Raz się żyje, zaczęłam dalej oddawać jego pocałunki. W pewnym momencie on oderwał się ode mnie i zapytał:
- Napewno tego chcesz? - O boże. Chcę?! Jasne, że tak! Ale czy teraz? Nie.
- Elliot ja.......nie wiem - znowu zaczęłam się jąkać.
- Nigdy tego nie robiłaś, przyznaj się - uśmiechnął się
- Ba. Nigdy nie miałam chłopaka. - posmutniałam.
- heeej - złapał mnie za brodę i podniósł głowę do góry. - maleńka, nie możesz się tak smucić i to z takiego powodu. Dziwię się, jak to możliwe, że masz 17 lat, emanujesz seksem a nigdy nie miałaś chłopaka?
- Ja emanuje seksem? Wybacz, ale chyba masz zwidy, skarbie.
- A gdybyś nie emanowała to wtedy pod prysznicem stanąłby mi? - zaśmiał się. - Nie. Z resztą teraz też nie próżnuje. - Oboje wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
- Jesteś pierwszym chłopakiem z którym się całowałam! I mogę ci oświadczyć, że wszystko 'pierwsze' chciałabym robić z tobą.
- Nie miałaś chłopaka ale to nie znaczy że musisz mieć tak niską samoocenę. Może czekasz na tego jedynego i jeszcze go nie spotkałaś? Ja też nigdy nie miałem dziewczyny. Cieszę się, że pierwsze razy chcesz przeżywać ze mną. Żałuję, że ja swoje pierwsze razy przeżyłem z przypadkowymi dziewczynami. Naprawdę żałuję, bo ty jesteś cudowna! - pocałował mnie.
- Ale....jeszcze nie dziś. Przepraszam, ale nie chcę popełnić jakiegoś błędu w właśnie takiej chwili. Przyszłam poprosić cię o pomoc a pod naciskiem pewnej chwili, robimy to co robimy..- powiedziałam prawie na jednym tchu, ale nie chciałam go zranić. Gdy skończyłam, odsunął się ode mnie, popatrzył na mnie a potem podszedł do łóżka i wziął apteczkę.
Gestem wskazał, że mam usiąść na łóżko, więc usiadłam. Klęknął naprzeciwko mnie i wziął buteleczkę z napisem 'woda utleniona'. Wyciągnęłam ręce a on polał tą wodą po moich ranach. Szczypało. Cholernie szczypało a ja płakałam jak głupia. Elliot dalej lał wodę niewzruszony a ja od razu pożałowałam swoich wcześniejszych słów.
- Nie rób tego tylko ze względu na to co powiedziałam. To boli - powiedziałam po czym krzyknęłam ile sił w gardle, ponieważ Elliot zaczął lać wodę na moje rany na udach. - Proszę Cię, Elliot zrób coś! - krzyknęłam a potem on zrobił 'coś'. Położył łapska na moich udach i je masował. Okej, podobało mi się to, ale cierpiałam bo to bolało jeszcze bardziej. Pomimo tego, że bolało nie kazałam mu przestawać. Potem spojrzałam w dół i zobaczyłam, że nie mam na sobie majtek. Zaczęłam obciągać koszulkę, ale gdy tylko szarpnęłam mocniej ręką, nie mogłam wytrzymać z bólu jaki zadawały mi głębokie cięcia. Elliot zaczął już owijać bandażem moje rany na udach a potem na rękach. Gdy skończył wziął mnie na ręce i położył dalej na łóżku. A on sam poszedł spać na fotel.
- Nie wygłupiaj się! Chodź tutaj. - no kto by pomyślał, że Elliot jest taki..obrażalski? 
- Nie rozumiem. Gdy cię dotykam, tobie się to podoba. Gdy prawie dochodzi do czegoś więcej to ty panikujesz i każesz przestać. Nie chcę więc, żeby dochodziło do czegokolwiek. - okej, to mnie zamurowało. Faktycznie, pomimo bólu i tak chciałam żeby mnie dotykał.
- Nad tym pomyślimy rano. Naprawdę mam sama po ciebie pójść?
Nie odpowiedział. Siedział dalej w fotelu, więc ja wstałam i położyłam się na podłodze. Może to dziecinne, ale to jego łóżko a ja nie mam prawa mu go odbierać. Usłyszałam, że wstał i idzie w moją stronę.
- Wygrałaś. - wziął mnie na ręce i po raz kolejny dziś położył mnie na łóżku. Miło było patrzeć na jego nagą klatkę piersiową obok siebie. Jak już wspomniałam, mogłabym gapić się na nią godzinami, ale jest ciemno. Zamknęłam więc oczy i wtuliłam się w jego tors. Ujęłam jego wolną rękę i objęłam się nią.

- Co ty robisz? - zapytał.
- Przecież sam doszedłeś do tego, że lubię jak mnie dotykasz. - uśmiechnęłam się.
- Tess, nie kuś mnie bo będziesz tego żałowała - powiedział to z sarkazmem i naśladował mnie.
- Ja nikogo nie kuszę. Niby czym? Idź już lepiej spać.
- Znowu zaczynasz? Okej, więc po 1. Nie masz na sobie bielizny, a to strasznie rozprasza. po 2. jesteś wspaniałą dziewczyną. po 3. Lubisz jak cię dotykam i sama o tym mówisz. - uśmiechnął się.
- Spać. Już. - zamknęłam oczy.
Poczekałam aż Elliot uśnie, a gdy się upewniłam, zrobiłam mu soczystą malinkę, jeśli mowa o kuszeniu. Potem usnęłam. Miałam wrażenie, że ktoś mnie dotyka, ale się tym nie przejęłam - to normalne, że pomyślałam, że to sen. 
To było dziwne bo widziałam ciemność, ale towarzyszyły mi uczucia. Czułam, że ktoś przyssał się do moich piersi.
 Potem jakby czyjeś ręce powędrowały w dół a ja przez sen (wydawało mi się, że przez sen. Ale to nie było tak. Miałam świadomość tego co się dzieje. Tyle tylko, że miałam zamknięte oczy) powędrowałam za nimi i zakryłam ręką to intymne miejsce. Potem usłyszałam śmiech.
- Wiem, że nie śpisz - powiedział. Kto? Jasne, że Elliot.
Otworzyłam oczy i kopara mi opadła. Na mnie częściowo leżał Elliot.
- Mówiłem: NIE KUŚ. - uśmiechnął się zadziornie. Nie przejął się tym, że zobaczyłam co robi. Zdjął moją rękę z TEGO miejsca i chciał kontynuować.
- Jeżeli masz zamiar to robić to przepraszam, ale wolę spać na podłodze. - obciągnęłam w dół koszulkę, wyśliznęłam się spod tego napaleńca i wstałam.
Złapał mnie za rękę i rzucił na łóżko. Odwrócił się tyłem, więc mogłam podziwiać jego piękny tyłeczek ( to trochę dziwne, że nie chciałam, żeby dotykał mnie TAM, skoro w pewnym sensie tego pragnęłam). Zrobiło się już jasno, więc nie mogłam usnąć. Wzięłam jego telefon i sprawdziłam godzinę. 6 rano. Trochę dziwne uczucia mam względem Elliota. Nie wiem jak mam to określić. Może po prostu boję się, że gdy tylko zobaczy, że nic nie potrafię w sprawach męsko-damskich....odrzuci mnie. Tak. Cholernie boję się odrzucenia. Tym bardziej, że go praktycznie nie znam!
Wstałam po cichu z łóżka i podeszłam do okna.
Było już o wiele jaśniej i świeciło słońce. Piękny sobotni poranek, bez macochy, bez Katie. 
Ja z Elliotem.
Ale nigdy nie mów, że wszystko jest dobrze bo zaraz coś się zawali. Gdy tak stałam, po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi. Musiałam wstrzymać oddech, bo bałam się, że ktoś mnie tu zobaczy. Potem usłyszałam kroki na schodach, więc wypuściłam powietrze. Położyłam się z powrotem do łóżka i jakimś cudem się zdrzemnęłam.
Obudziłam się w momencie, gdy Elliot był po prysznicem. Na samą myśl o ostatnim prysznicu, czułam jak na moje policzki wstąpiły rumieńce. Gdyby wszedł teraz Elliot zobaczyłby dziewczynę, która uśmiecha się do siebie. Pewnie uznałby ją za idiotkę, ale ona sama uważa, że nią jest. Życie z macochą i siostrą nauczyło mnie tego, żeby nigdy nie ufać komuś szybko. Zrobiłam to. Skutkiem są rany, które nigdy się nie zagoją, brak domu i brak którejkolwiek z bliskich osób. Zaufałam Patricii a ona mnie wykorzystała jako pomoc domową.
Podczas moich rozmyślań do pokoju wszedł Elliot. Był mokry. I cholernie przystojny. Z jego włosów zrobiły się malutkie kędziorki, z których skapywała woda. Potem krople sunęły po całym ciele i zatrzymywały się na biodrach, czyli przepasanym na nich ręczniku. Zobaczył mnie siedzącą na łóżku, jego wzrok wędrował prosto do moich oczu, ale ja opuściłam głowę w dół. Było mi wstyd za to, że sprawiłam mu przykrość wczoraj w nocy. W jednej chwili pożałowałam swoich beznadziejnych decyzji. Mimo tego nie ruszyłam się z miejsca. Z resztą Elliot też nie. Stał tak i się na mnie patrzył, czułam na sobie jego wzrok, ale nie miałam za grosz odwagi, żeby podnieść głowę. 
Potem chyba oprzytomniał i zdał sobie sprawę, że nic tym nie wskóra i wyszedł.

=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=    

Nie będę zmuszała Was do pisania komentarzy. Wiem, że czytacie moje rozdziały. Zawiodłam się na moich czytelnikach, ponieważ komentarze motywują mnie do pisania. Dlatego też ostatnio rozdziały pojawiają się z dużym odstępem czasowym.