sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 5

 "Serce biło mi mocno i szybko, ale z podniecenia czy przerażenia?"

    Opowiedziałam Elliot'owi o tym, że w studiu zostawiłam coś swojego. On nie wie, że to moje głupie piosenki. Głupie? Zdecydowanie. Piosenki opowiadały o tym, że każdy człowiek potrzebuje miłości i czułości. Co ja mogłam o tym wiedzieć? Mogłam. Wiele razy cierpiałam z powodu tego, że nie miałam kogoś tak bliskiego. Miałam przyjaciół, ale to nie to samo. Zawsze wydawało mi się, że miłość przyjacielska różni się od tej prawdziwej. Do tej pory nie przekonałam się, czy to prawda.  Napisałam kilka piosenek, a potem starałam się je śpiewać. Wracając do studia...Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Kolejne kilkanaście minut zajęło nam dostanie się do studia. Jakiś znany zespół nagrywał właśnie materiał na nową płytę i wokół budynku było setki, jeśli nawet nie tysiące fanek! Z tego właśnie powodu, Elliot musiał zostać na zewnątrz, gdyż ochrona uważała go za fana. Z tego co widziałam, planował jednak pójść do samochodu. Też bym nie wytrzymała tych pisków. Z okropnym wyrazem twarzy poszłam do pomieszczenia nr.4, w którym zostawiłam swoją płytkę. Weszłam i zobaczyłam, że ktoś nagrywa, ale to nic. Znam operatora całego sprzętu. Przywitałam się z Tyler'em. On był dla mnie jak starszy brat. Doradzał mi w trudnych sprawach, lubiłam z nim nagrywać. Czasem nawet się wygłupialiśmy. Gdyby nie to, że ma żonę i dziecko, nadawałby się na chłopaka. Pod warunkiem, że trzydziestolatek umówiłby się z siedemnastolatką.
Tyler ma średniej długości, ciemne włosy, niebieskie oczy i mocno zarysowany kształt ust. Rysy jego twarzy są bardzo wyraźne, a kilkudniowy zarost dopełnia całości jego wspaniałej urody. Jeśli chodzi o jego budowę, jest dosyć muskularna. Na sobie miał białą koszulkę, która opinała się na jego ciele.
Po przywitaniu się z nim, zapytałam kto nagrywa i dlaczego wokół jest tyle szumu.
- One Direction. Nie mów, że nie wiesz kto to! Nic ci to nie mówi? - Zrobiłam minę, która wyrażała zdezorientowanie, a Tyler postanowił mi wytłumaczyć. - Boysband znany na calutkim świecie. Widziałaś chyba te fanki na zewnątrz.
- A tak. - zrobiłam pauzę. - Kurczę, zostawiłam coś w środku. - zrobiłam skwaszoną minę.
- Niedawno przyjechali, więc mają trochę pracy. Masz szczęście, że cie teraz nie widzą!
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Ludzie z ich wytwórni zabronili wpuszczenia kogokolwiek. W tym też ciebie. - Zbytnio się tym nie przejęłam, miałam na głowie ważniejsze sprawy. Machnęłam ręką i wyszłam z pomieszczenia.
Zadzwoniłam do Elliot'a i powiedziałam mu, że muszę jeszcze zaczekać. On z kolei zgodził się czekać na mnie w aucie.
Wpadłam na pewien pomysł. A raczej postanowiłam po prostu wejść do sali nagraniowej i wziąć to, co moje. Nie widziałam, żeby byli tam jacyś ochroniarze, więc co mi szkodzi?
Weszłam do pomieszczenia Tylera i powiedziałam mu, że i tak mnie nie powstrzyma. Otworzyłam drzwi, a w moich uszach zadźwięczał głos piątki chłopców. Jeden z nich - brunet ostrzyżony na krótko, dosyć muskularnej budowy - złapał mnie za ręce i stanął za mną. Co jest?! Przecież nawet nie zdążyłam tam dokładnie wejść. Czwórka chłopców stała z poważnymi minami. Mulat, na którego zerknęłam był dosyć chudy i wydawało mi się, że wychudzony. Blondyn był raczej słodki, a chłopak z loczkami wydawał się być słodki, ale przyjmował pozę poważnego chłopaka. Był jeszcze brunet o dosyć charakterystycznych rysach twarzy i lekkim zaroście. Zaśmiałam się lekko, ponieważ w tym momencie nie dziwiłam się dziewczynom sprzed studia. Chłopcy - co prawda młodzi - mieli charakterystyczny wygląd. Nie posiadali przeciętnej urody, brzydcy też nie byli. Można powiedzieć, że są przystojni.
- Gdzie mamy ci podpisać autografy? - Westchnął blondyn i zrobił znudzoną minę.
- Że co? Ja was nawet nie znam! - zaczęłam krzyczeć i się szarpać. Byłam dosyć silna, choć na taką nie wyglądałam. Chłopak, który trzymał moje ręce, chyba miał tego dość i puścił, po czym naskoczył na mnie z oburzeniem.
- Kim ty do cholery jesteś?! Czego chcesz?
- Opanuj się, człowieku. Przyszłam, bo coś tu zostawiłam! - krzyknęłam.
Kilka sekund później zauważyłam jak blondyn wymachuje moją płytą. MOJĄ! Miałam ochotę go udusić.
- Zostaw to! - zdążyłam krzyknąć i zaczęłam go gonić. 
W międzyczasie reszta tego zespołu miała się z czego śmiać. Pomieszczenie było małe, tym bardziej, że stało pięć mikrofonów. Czailiśmy się na siebie nawzajem pomiędzy nimi, aż w końcu dałam za wygraną.
- Poddaje się, to nie na moją kondycję. Oddawaj, wygrałeś! - mówiłam, starając się nadać mojemu głosu oburzony ton.
- No, ale skąd mogę wiedzieć, że to twoja płyta? - zapytał udając, że myśli. Wyglądało to przekomicznie, ponieważ w zamyśleniu drapał się w brodę. 
- Oddaj mi ją po prostu, co cię obchodzi reszta? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Skończcie już się droczyć. Niall, jeśli tak pragniesz sprawdzić czy to jej płyta, każ jej coś zaśpiewać. -  powiedział mulat. Więc blondyn miał na imię Niall. O nie, nie będę nic śpiewała! 
- Zayn, dzięki za pomysł! - uśmiechnął się, a potem odwrócił do mnie - A ty, jeśli chcesz ją odzyskać musisz coś zaśpiewać. 
Jeśli chcą przesłuchać płytę....co?! Nie dopuszczę do tego. Pierwszą piosenkę nazwałam "Something in the air". Opowiadała ona o moim zauroczeniu pewnym chłopakiem. Mam śpiewać przed zespołem, którego setki fanek czekają na zewnątrz? Ha-ha. Nie mam zamiaru się ośmieszać.
- Nie możesz mi jej po prostu oddać? - zapytałam głupio, znając odpowiedź.
- Nie, nie mogę - zmierzyłam go wzrokiem. - lubię jak się złościsz. Rób tak dalej.
Szczyt bezczelności! Wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Kierowałam się w stronę łazienki.
Ta płyta była dla mnie ważna. Dlaczego wszystko się musi komplikować? Może nie jestem jakąś specjalnie utalentowana, ale uwielbiam śpiewać. Do studia przychodziłam, gdy miałam złe chwile i wtedy śpiewałam. To dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Teraz, delikatnie mówiąc, wszystko legło w gruzach.
=*=
Lubiłem się droczyć, więc kolejny raz nie zaszkodził. Dziewczyna wydawała się być twardzielką, ale w rzeczywistości taka nie była. Miała śliczne blond włosy. Patrząc na nie miałem ochotę wziąć je w dłoń i sprawdzić jak delikatne są. Na śnieżnobiałych zębach, tak jak na moich, widniał aparat. Jej rysy twarzy nie były niezwykłe, ale miała w sobie coś co przyciągało jak magnes.
Po tym jak jej powiedziałem, że nie oddam płyty, wybiegła z pokoju nagrań. Zrobiło mi się przykro, bo to przecież moja wina. Postanowiłem jej poszukać i oddać płytę. Jakiś mężczyzna powiedział mi, że pobiegła do łazienki. Wszedłem i zobaczyłem skuloną, bezbronną i płaczącą dziewczynę.
=*=
Nie zauważyłam kiedy osunęłam się pod ścianę, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie zauważyłam również tego, że do łazienki wszedł blondyn. Odrazu do mnie podszedł i przytulił, a moja głowa osunęła się na jego ramię. Wypłakiwałam się na jego ramieniu. Dosłownie.
Minęło kilka minut zanim się odezwałam.
- Przepraszam. Nie powinnam była się rozklejać i to na dodatek przy tobie. Nie znam cię. - ocierałam łzy rękoma.
- I tak czuję się winny, a komuś musiałaś się wypłakać.
- Nie chodzi o ciebie.
- Więc o co? - zapytał zdziwiony Niall.
- Nie musisz tego wiedzieć, długa historia.
- Faktycznie nie mam dużego zasobu czasu, ale chętnie posłucham tej historii. Przyjdź jutro o 13 do Starbucks'a, tutaj na rogu. - Nie czekał na potwierdzenie przybycia, skierował się w stronę drzwi. - Przy okazji oddam ci płytę. - uśmiechnął się.
 
Zrezygnowana wsiadłam do auta, w którym czekał Elliot. Wyjaśniłam mu całą sprawę pomijając fakty takie jak płacz w łazience. Powiedziałam skróconą wersję i wyszło mniej więcej na to samo. 
W drodze do domu oprzytomniałam i zdałam sobie sprawę z tego, że oni mogą przesłuchać moje piosenki. Wyobraźnia podsuwała mi już obraz pięciu uzdolnionych chłopców słuchających mojej beznadziejnej płyty. Na ich twarzach widniało rozbawienie, a do moich uszu dostał się pewien dźwięk - ich śmiech. Wyśmiali mnie. Wiem, że zrobią to, gdy naprawdę włączą płytę. Ale czy na pewno ją włączą? Cholera, niczego nie jestem pewna. Muszę im zaufać i tyle.
- Co się stało? - wzdrygnęłam się, gdy poczułam na ramieniu rękę Elliota.
- Nie...nic. Zamyśliłam się. Nie przejmuj się mną, zajmij się prowadzeniem samochodu.
Nie odezwał się. Pogrążona w swoich myślach przypominałam sobie głosy chłopców ze studia. Były takie...magiczne. W pewnym momencie poczułam rękę Elliota na swoim kolanie. Wędrowała w górę i zatrzymała się na moim udzie. Zauważyłam to, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Kilka minut później zjechaliśmy na jakiś parking.
- Coś się stało? - zapytałam. Elliot zaczął się do mnie przybliżać, aż w końcu nasze usta zetknęły się w pocałunku. Szczerze mówiąc, znieruchomiałam na ten moment. Jego pocałunek był pełen pożądania. 
- Nie mogłem się powstrzymać. - szepnął mi w usta, a potem przygryzł zębami moją dolną wargę. Czy to nie moje serce tak wali? Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy. Pocałował mnie po raz kolejny, a jego ręce powędrowały w górę. Zaczął dotykać moich piersi. Od jego rąk oddzielał je tylko cienki materiał. Serce biło mi mocno i szybko, ale z podniecenia czy przerażenia? Chyba i jedno, i drugie. 
 - Elliot tu są ludzie, a my jesteśmy w samochodzie - jęknęłam mu w usta - ktoś może nas zobaczyć.
 - Liczysz się tylko ty i ja.
Moje przypuszczenia się sprawdziły, gdy obok nas zaparkował jakiś samochód. Wyszła z niego kobieta, która za rączkę trzymała małą dziewczynkę. 
Nasze pożądanie początkowo nas zaślepiło i zanim się otrząsnęliśmy, kobieta odeszła z miną wyrażającą obrzydzenie. Po tym niemiłym incydencie postanowiliśmy spokojnie dojechać do domu.
 
Stanęłam w drzwiach, które prowadziły do mojego pokoju i stałam próbując zorientować się czy to przypadkiem nie jest sen. Wyglądało na to, że moje piekielne życie z macochą zamieniło się w takie, o którym zawsze marzyłam. 
Gdy przyjechaliśmy ze studia, Elliot pojechał do jakiegoś supermarketu. Postanowiłam wziąć długi prysznic, bo takie lubię najbardziej.
Po skończonym prysznicu poszłam do mojej - podkreślam MOJEJ - garderoby i wybrałam sobie ubranie. 
Zeszłam na dół i rzuciłam się - dosłownie - na kanapę. Później z niewielkim ociąganiem wstałam i wybrałam sobie książkę. Uwielbiam czytać książki. 
Zaczęłam czytać "Poszukiwaną", której autorką jest Nora Roberts. Głównym wątkiem jest porwanie. Nora jest jedną z moich ulubionych pisarek, a jej twórczość jest pełna miłości, przyjaźni, szacunku jak i sensacji.
Większość czasu, gdy nie było Elliota w domu, spędziłam na czytaniu książki. Dopiero koło 17 wyszłam z domu, pomimo tego, że nie znałam okolicy.
Nie miałam przy sobie telefonu, żadnego kontaktu ze znajomymi. Postanowiłam, że jak już wyszłam to poszukam ogłoszeń. Chciałam zacząć pracować w weekendy. Pomyślałam, że to będzie najlepsze wyjście, ponieważ mam szkołę. Dziś jest sobota. W poniedziałek idę do szkoły. Wiecie co to oznacza? Muszę pojechać po swoje książki i resztę rzeczy do macochy. Z racji tego, że dziś jest już późno, pewnie wstąpię tam jutro. Boję się, ale to mój wybór i moje życie. Zaufałam chłopakowi spotkanemu kilka dni temu, więc jeśli on okaże się kimś całkiem innym, będę musiała sobie z tym poradzić.
Wyszłam z ulicy Pall Mall, na której - jak przeczytałam - mieszkam. Znalazłam się na jednej z głównych ulic Londynu i rozglądałam się za pracą taką jak kelnerka. Mogłabym też pracować w sklepie i przykładowo roznosić towar.
Znalazłam kilka ulotek z numerami telefonów i postanowiłam je wziąć. Przeszłam dosyć spory kawałek, a domu jak się okazało byłam dopiero koło 20.
- Tess? Tess! Gdzie ty byłaś? Martwiłem się! - zaczął Elliot.
- Przeszłam się tylko. Nie jestem dzieckiem, potrafię rozpoznać drogę. - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Nie chciałam się z nim kłócić. Byłam zmęczona i miałam ochotę tylko i wyłącznie na sen.
Nienawidzę piżam, więc posłużyłam się koszulką z racji tego, że było gorąco. Gdy już się przebrałam i ułożyłam na wielkim łóżku, do pokoju wszedł Elliot. Oczywiście ja udawałam, że śpię. Pocałował mnie w policzek, szepnął "dobranoc" i wyszedł. Kilka minut później, zmęczona poszłam spać.


=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*=*= 

Wiem, że długo czekaliście na rozdział, ale brak weny. Zmieniłam wygląd bloga i zrobiłam zakładkę "Wasza twórczość" - tam możecie podawać swoje blogi. Do przeczytania!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)

11 komentarzy:

  1. I Love IT ! Chcę następny ! Już teraz, zaraz ! Zakochałam się !

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnee ! ^^ @niallerova

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Niall i Elliot <3 @curlyy_x

    OdpowiedzUsuń
  4. chcę następny, teraz

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego Ty mi to robisz?! Już prawie ją przeleciał w tym aucie, a tu nagle jakaś babka parkuje! Nie no, sorry, za dużo zboczonych opowiadań :P A tak na poważnie, to rozdział świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jak obiecałam przeczytałam i teraz komentuje. A więc najpierw trochę się martwiłam bo akcja w poprzednich rozdziałach rozwijała się zbyt szybko. Co do opisywania uczuć? hmmm jest dużo lepiej niż na początku! A co do historii opowiadania to nie jest strasznie naciągana i jest w miarę oryginalna. Ta historia wydaje się być taka świeża, lekka i delikatna za co masz u mnie DUŻY plus! Trzymaj tak dalej
    Pozdrawiam @nikiwi2468

    OdpowiedzUsuń
  7. roździał świetny, nie moge się doczekać następnego, ale dlaczego nie doszło do niczego więcej w tym aucie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo *.*
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystko w 20 minut i muszę stwierdzić, że to odjazdowy blog!
    Jeśli chodzi o Elliota to taki trochę przereklamowany. Dlaczego? Nie wiem... ;D Wydaje mi się też, że skrzywdzi Tess...
    Dodaj w miarę szybko nasp. rozdział, bo chcę się dowiedzieć, co będzie, jak się Niall spotka z Tess... *.*
    +Wygląd bloga = 6+ :3
    Pozdrawiam i życzę dużo wenki! ;D

    OdpowiedzUsuń